“Doktor Śmierć” – Christopher Duntsch, zamiast pomagać, okaleczał pacjentów
“Doktor Śmierć” to lekarz z powołania… do zabijania. Christopher Duntsch okaleczał swoich pacjentów podczas operacji, doprowadzając do śmierci dwojga, a kilku pozostawiając z dożywotnim kalectwem. Kiedy jego potworne praktyki wyszły na jaw, obrona próbowała zrzucić winę na jego niekompetencję. Sąd uznał jednak, że Duntsch działał z bezwzględną premedytacją.
Urodzony w Montanie i wychowany w Memphis w stanie Tennessee Duntsch początkowo oddany był karierze sportowej w amerykańskim futbolu – zawzięcie, według byłych kolegów z klasy. – Miał swój cel i wszystko, czego potrzeba, aby się tam dostać – powiedział “ProPublica” anonimowy znajomy. Duntsch poczynił pewne postępy, ale stracił uprawnienia do gry w piłkę nożną po zapisaniu się na University of Memphis. To właśnie wtedy zaczął koncentrować się na medycynie.
Najgorszy lekarz świata
Duntsch ukończył University of Tennessee w Memphis College of Medicine z tytułem doktora medycyny. Przez kilka lat pracował w firmie zajmującej się terapią komórkową. W 2011 r. po raz pierwszy znalazł zatrudnienie jako lekarz w Teksasie. Operował pacjentów, którzy przychodzili do niego z przewlekłym bólem. Koledzy chirurdzy często unosili brwi w zdumieniu nad jego metodami, ale system nie zapewniał żadnego skutecznego sposobu na pociągnięcie Duntscha do odpowiedzialności.
Jerry Summers, przyjaciel Duntscha, nie był w stanie ruszać się od szyi w dół po przeprowadzonej przez niego operacji. Inna pacjentka, Kellie Martin, wykrwawiła się na śmierć po nieudanym zabiegu. W lipcu 2012 r. Duntsch operował Mary Efurd, kobietę po siedemdziesiątce, która straciła mobilność i po zabiegu potrzebowała wózka inwalidzkiego.
Chirurg przeprowadzający operację na tej samej pacjentce po Duntschu nie mógł uwierzyć własnym oczom. W jej ciele znalazł śruby przeznaczone do stabilizacji kręgosłupa wbite zamiast tego w tkankę mięśniową. Zauważył też trzy otwory w kości, w którą Duntsch wielokrotnie próbował wkręcić śrubę oraz całkowicie brakujący korzeń nerwowy, najwyraźniej amputowany przez lekarza, przez co kobieta nie mogła poruszać nogą.
Dwóch lekarzy, dr Randall Kirby i dr Robert Henderson, w końcu zorientowało się, co robi Duntsch. Próbowali powstrzymać go przed wykonywaniem zabiegów, ostrzegając stanową radę lekarską. Po trwającym kilka miesięcy śledztwie licencja Duntscha na wykonywanie zawodu została trwale cofnięta.
To było tak, jakby wiedział wszystko, co należy zrobić, a potem zrobił praktycznie wszystko źle
— powiedział Henderson “ProPublica”.
Brak kompetencji czy celowe działanie?
Prokuratorzy zaczęli badać zarzuty przeciwko Duntschowi, a w lipcu 2015 r. oskarżyli go o pięć przypadków napaści kwalifikowanej z użyciem śmiercionośnej broni (ręce i narzędzia chirurgiczne) i jeden przypadek spowodowania poważnych obrażeń ciała osoby starszej. Proces Duntscha obracał się wokół tego ostatniego zarzutu.
W 2011 r. w sądzie ujawniono treść maila, którego Duntsch wysłał do swojej asystentki i byłej dziewczyny: “Niestety nie możesz zrozumieć, że buduję imperium i jestem tak daleko poza schematem, że Ziemia jest mała, a słońce jest jasne. Jestem gotów porzucić miłość, dobroć i cierpliwość i stać się mordercą z zimną krwią” – brzmiała wiadomość.
Jego obrona próbował udowodnić, że Duntsch był tylko złym chirurgiem, a nie przestępcą. O mailu obrońca Robbie McClung powiedział, że jego kontekst był niejasny, a Duntsch mógł być po prostu “sarkastyczny”.
Mimo usilnych starań obrońców ława przysięgłych nie zgodziła się z tym i ustaliła, że nieudana operacja na Erfurd nie była zwykłym wykroczeniem, ale złośliwym i lekkomyślnym działaniem. 14 lutego 2017 r. uznała Duntscha za winnego zranienia osoby starszej, po około czterech godzinach obrad. Zaledwie kilka dni później mężczyzna usłyszał wyrok dożywocia. Tradił do Ellis Unit w Huntsville w Teksasie i będzie uprawniony do zwolnienia warunkowego 20 lipca 2045 r.
“Ulga” – tak opisywała swoje emocje w tamtym czasie okaleczona pacjentka. – Wreszcie sprawiedliwość została wymierzona po czterech i pół roku. I mam nadzieję, że przemawiam również w imieniu wszystkich innych pacjentów i ich bliskich. Myślę, że czujemy się z tym naprawdę dobrze – powiedziała Erfurd.