Owady w służbie wymiaru sprawiedliwości, czyli o tym jak robaki mogą pomóc schwytać złoczyńcę
Plujki, zgniłówki, padlińce, grabarze… wdzięczne tak jak swe nazwy, ich sposobem na życie jest zbiorowe zasiedlanie martwych zwierząt i padliny . W jaki sposób te nieeleganckie stworzonka mogą dostarczać organom ścigania istotnych informacji?
Otóż tym, co czyni opasłe larwy i połyskujące chrząszcze wartymi uwagi patologów, jest ich powtarzalny cykl biologicznego rozwoju. W zakresie kryminalistyki insekty służą zazwyczaj do ustalenia jak najdokładniejszego czasu śmierci ofiary. Niejednokrotnie okazują się też przydatne przy określaniu ewentualnego przemieszczenia zwłok, czy nawet przyczyny zgonu.
„Robaczywe” podejście do badań okoliczności śmierci ofiary reprezentuje entomologia medyczno-kryminalna. Ta gałąź nauk sądowych w skrócie zajmuje się analizą biologii rozwoju nekrofagicznych owadów, ich miejscem i rolą w rozkładzie zwłok oraz wpływem różnych czynników na ich aktywność. Główną misją entomologii jest określenie czasu, jaki minął od momentu zgonu (PMI).
PMI (post mortem intervallum) to czas, który upłynął od chwili śmierci osoby.
PMI ludzkich zwłok może być oszacowany przez patologów sądowych na kilka sposobów: poprzez zbadanie algor, livor i rigor mortis (oziębienie pośmiertne, plamy opadowe i stężenie pośmiertne), analizę stężenia potasu w ciele szklistym oka, pobudliwości elektrycznej mięśni szkieletowych i treści żołądkowej. Techniki te można stosować jedynie do dwóch – trzech dni po śmierci, nie są także użyteczne, gdy trup znajduje się w stanie zaawansowanego rozkładu, ciało uległo spaleniu lub rozczłonkowaniu. W takich okolicznościach nieocenioną przysługę kryminalnym oddaje właśnie entomologia. Często jest to jedyna metoda pozwalająca sprawnie oszacować minimalne PMI, nawet
w przypadku bardzo starych szczątków.
Ustalanie czasu śmierci na podstawie śladów entomologicznych

Insekty pomagają patologom dwojako – dzięki regularności w pojawianiu się na zwłokach oraz powtarzalności wzorca swojego rozwoju. W oparciu o te prawidłowości, opracowano dwie metody ustalania czasu zgonu: sukcesyjną i rozwojową.
Pierwsza z nich opiera się na fakcie, że kolonizacja zwłok przez owady odbywa się wedle przewidywalnej kolejności. Zarówno z fizycznego, jak i chemicznego punktu widzenia rozkładające się ciało można porównać do zmieniającego się środowiska. Każdy etap rozkładu jest atrakcyjny dla innych zbiorowisk stawonogów, reprezentujących ogniwa sukcesji. Celem tej metody jest wstępne ustalenie czasu obecności na ciele określonego zespołu taksonów. Rozpoznanie to daje możliwość oszacowania minimalnego oraz maksymalnego czasu, jaki upłynął od momentu zgonu.
To, jakie owady nekrofagiczne będą pojawiać się na nieboszczyku, związane jest w głównej mierze ze stopniem rozkładu ciała. Dekompozycja z kolei zależy od wielu złożonych czynników, takich jak położenie geograficzne, typ siedliska, w którym znaleziono ofiarę, pogoda, sposób ukrycia zmarłego, przyczyna zgonu. Kolonizacja przebiega zupełnie odmiennie w przypadku trupa znajdującego się na zewnątrz, niż w zamkniętym pomieszczeniu. Różnić się będzie fauna zwłok pogrzebanych, od tych pozostawionych na słońcu, czy wyłowionych z wody. Znaczenie tu ma również aktywność owadów na danym terenie czy ich dostęp do pokarmu.
W sytuacjach, kiedy stosuje się podejście rozwojowe, ustala się wiek najstarszych obecnych na zwłokach owadów. Jest to możliwe dzięki powtarzalności przemian wyznaczników ich wieku. Zarówno całościowy model zmian jak i czas potrzebny do osiągnięcia konkretnych wartości wskaźników są wiadome i niezmienne. Wskaźniki do ustalenia wieku owada to stadium rozwoju oraz długość i waga larw. Czas wymagany do uzyskania danej wartości wskaźnika jest silnie związany z temperaturą otoczenia, jaka panowała w trakcie rozwoju robaczka. Oznacza się go za pomocą pojęć stopniodni lub stopniogodzin (ang. degree-days, degree-hours), które wyrażają ilość ciepła zgromadzoną w danej jednostce czasu. Na podstawie pewnej ich liczby, można określić, kiedy dany okaz zaczął się rozwijać.
Jak wygląda praca entomologa na miejscu zbrodni?
Jak zapewne się domyślacie, dłubanie w ciepłych masach larw na rozkładającym się truchle nie należy do najwdzięczniejszych zajęć (tutaj oddaję hołd wszystkim entomologom sądowym). Tak jak i technik kryminalistyczny, entomolog jest zobowiązany skrupulatnie udokumentować, na co natknął się na miejscu ujawnienia zwłok. Polega to na obserwacji, sfotografowaniu i opisaniu siedliska, zwłok i występujących wokół nich owadów. Następnie badacz zbiera szczegółowe dane meteorologiczne, dotyczące m.in. wilgotności, opadów i ekspozycji na słońcu. W trakcie badań mierzy się temperaturę powietrza, gruntu, ciała denata oraz temperaturę wytworzoną przez żerujące na ciele larwy (termometr lokuje się w największej masie larw).(sic!)
Zazwyczaj po uporaniu się ze żmudnymi, „papierkowymi” powinnościami, entomolog przechodzi do sedna sprawy. Na początku kolekcjonuje dorosłe okazy chrząszczy i much, znajdujące się na zwłokach oraz latające ponad nimi. Larwy, jaja i poczwarki także nie mają prawa ujść jego uwadze. Można je znaleźć przede wszystkim w naturalnych otworach (ustach, oczach, uszach etc.), w okolicach odbytu, narządów płciowych i w pobliżu ran. Stawonogi muszą zostać zebrane również w sąsiedztwie ciała i spod niego. Materiał do badań pobiera się na ogół w odległości 3-6 m od punktu, w którym znaleziono denata. Co ważne, musi to nastąpić jak najszybciej, koniecznie przed zabraniem zwłok. Na końcu całej tej skomplikowanej procedury próbki powinno się sumiennie zaetykietować.
Entomologia sądowa – na pohybel kryminalistom
Niejednokrotnie już ta nieco niedostrzegana dziedzina udowodniła, że na ringu z nieuchwytnymi złoczyńcami radzi sobie równie świetnie, co jej sądowe siostry – antropologia czy medycyna.
Aby nie rzucać słów na wiatr, warto przytoczyć zasługi polskich medyków sądowych, kiedy to już w 1967 roku udało im się ustalić czasokres śmierci właśnie dzięki zastosowaniu metod entomologicznych. Przyczyniło się to do schwytania przestępcy, a był to zbrodniarz nie byle jaki, bo seryjny morderca kobiet, Bogdan Arnold. Znalezione w Katowicach kilkumiesięczne zwłoki jego ofiar znajdowały się w stanie tak skrajnej deformacji, że patolodzy najpewniej byli bliscy załamania. Na szczęście z odsieczą przyszły pozostawione przez owady warstwy kokonów, nadające się do analizy.
Oprócz określania PMI, nekrofagiczne robaczki przydają się na wiele różnych sposobów. Dzięki obecności na nieboszczyku nietypowych dla danego środowiska gatunków, niejednokrotnie udało się dowieść, że zabójstwa dokonano w miejscu różnym od punktu ujawnienia zwłok, a ciało zostało przetransportowane pośmiertnie.
Co może wydawać się dość osobliwe, owady potrafią nawet wskazać, czy zmarły przed śmiercią zażywał narkotyki. Wykorzystuje się je, gdy ludzka tkanka uległa zbyt dużym uszkodzeniom, by wykonać badanie toksykologiczne. Larwy pożywiające się „zatrutymi” przez używki tkankami potrafią kumulować substancje w swoim tłuszczu lub w chitynowym pancerzyku. Tak zgromadzony materiał można analizować jeszcze długo po śmierci ofiary, za pomocą standardowych technik wykrywania narkotyków. Trafną ilustracją dla tych słów będzie przypadek zaginionej osoby, której fragmenty szkieletu zostały odnalezione po 4 latach poszukiwań. Ofiara była podejrzewana o przedawkowanie narkotyków, jednak jej ciała nigdy nie zlokalizowano. Wraz ze szczątkami ujawniono jednak także puste kokony, które w wyniku analizy wykazały wysoką zawartość kokainy.